Dostaję od Was coraz więcej zapytań odnośnie "wyjścia z szafy". Pytacie czy warto to zrobić, kiedy najlepiej i jakie mogą być tego konsekwencje? Odpowiedż na te pytania nie będzie i nie może być prosta, ponieważ każdy z nas ma inną, swoją historię życia i żyje w jednak trochę innym środowisku rodzinnym czy społecznym. Mogę jedynie opowiedzieć o swoim coming outcie...
Przyznam, że o tym, że jestem gejem wiedziałem już pod koniec szkoły podstawowej, w liceum tylko utwierdziłem się w tym przekonaniu. Na początku nie tak łatwo było mi się z tym pogodzić, dlatego, że od dziecka byłem wychowywany w duchu religijnym i co więcej byłem dość mocno zaangażowany w działalność wspólnoty parafialnej a póżniej nawet diecezjalnej. Także na początku toczyłem walkę..walkę sam ze sobą..nie potrafiłem siebie zaakceptować takiego jakim jestem. Zacząłem szukać. Szukałem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Gdzieś tam słyszałem głosy, że homoseksualizm to choroba i można się z tego wyleczyć. Jednak ja wcale chory się nie czułem. Sięgałem po różne publikacje na ten temat. Obejrzałem kilka programów tv i filmów związanych z tą tematyką. Trwało to kilka lat i był to jeden z głównych powodów dla którego nie zdecydowałem się wcześniej powiedzieć "światu" o sobie i swoich skłonnościach. Można też powiedzieć, że do tej decyzji potrzebowałem czasu by dojrzeć. Tak tak..uważam, że do coming out-u trzeba dojrzeć. Mnie to zajęło 26 lat. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Siedziałem z mamą w domu. Tata już nie żył od kilku lat, wiec nigdy nie miał okazji się o mnie dowiedzieć. W telewizji leciał jakiś program związany ze związkami partnerskimi. Wiem, że w studiu była dość żywa dyskusja na ten temat. Siedziałem z mamą i przysłuchiwałem się jej. W pewnym momencie..dość spontanicznie, bo nie planowałem tego stwierdziłem teraz..albo nigdy..no i wypaliłem: "Wiesz mamo..jestem gejem!" Przez chwilę w pokoju zapadła cisza..Wydawało mi się, że trwa ona zbyt długo. A mama po chwili odwróciła się do mnie i powiedziała: "No przecież wiem." Aha..sobie pomyślałem..to ja tu od kilku lat zbieram się na odwagę i nie wiem jak to jej powiedzieć a ona mi tak po prostu mówi "no przecież wiem" :P
Jednak wystarczyło to jedno zdanie "Mamo, jestem gejem" by z serca spadł ogromny ciężar. Nareszcie dość kłamstw, obłudy i podwójnego życia. Nareszcie w pełni mogę być sobą. Póżniej powiedziałem jeszcze swoim siostrom, które również przyjęły to dość spokojnie. Zawsze obawiałem się, że jak powiem o sobie swojej rodzinie to może spotkać mnie coś złego, bałem się, że kontakt z nimi już nie będzie taki sam. A stało się zupełnie odwrotnie..mój kontakt z mamą i z siostrami się polepszył, co bardzo mnie ucieszyło. Trochę gorzej było ze znajomymi. To znaczy powiedziałem o sobie póżniej jeszcze kilku bliskim osobom. Trochę tego żałowałem bo po mojej dzielnicy poszła lawina plotek na mój temat..Z drugiej jednak strony zupełnie się tym nie przejmowałem. Teraz wiem, że nie muszę się już ukrywać i żyje mi się zdecydowanie lepiej...:)
Zawsze do powiedzenia o sobie swoim najbliższym będę namawiać, bo wiem, że to dobra decyzja. Dobra w szczególności dla osoby, która się ujawnia, bo pozbywa się pewnego ciężaru, który sprawia, że czuje się trochę ograniczona. I to jest najważniejsze..by decydując się na coming out zrobić to przede wszystkim dla siebie, bo to moje życie i to ja ponoszę za nie odpowiedzialność. Oczywiście znam historię, że po ujawnieniu się rodzinie historia osoby ujawniającej nie zawsze jest wesoła. Czasami rodzina nie przyjmuje tego łatwo a nawet decyduje się "potępić" taką osobę. Jednak co to za rodzina, która nie potrafi zaakceptować swojego członka rodziny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz