czwartek, 18 kwietnia 2013

O tolerancji słów kilka...

Wczoraj pisałem o samoakceptacji, dzisiaj natomiast chciałbym poruszyć temat tolerancji. Najpierw jednak wyjaśnijmy czym w ogóle jest tolerancja:

Tolerancja (łac. tolerantia – „cierpliwa wytrwałość”; od łac. czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”) – termin stosowany w socjologii, badaniach nad kulturą i religią. W sensie najbardziej ogólnym oznacza on postawę wykluczającą dyskryminację ludzi, których sposób postępowania oraz przynależność do danej grupy społecznej może podlegać dezaprobacie przez innych pozostających w większości społeczeństwa. W okresie reformacji pojęcie to było stosowane w odniesieniu do mniejszości religijnych. Obecnie termin ten obejmuje również tolerancję różnych orientacji seksualnych oraz odmiennych światopoglądów.
Zasada tolerancji jest kontrowersyjna. Liberałowie twierdzą, że z góry skazuje ona na „tolerowane” zwyczaje i zachowania, które są odstępstwem od normy. Może też upoważniać ludzi sprawujących władzę do zwalczania odmienności. Zamiast tego proponują pojęcie moralności obywatelskiej i pluralizmu. Zwolennicy tradycyjnego fundamentalizmu krytykują tolerancję, gdyż widzą w niej formę moralnego relatywizmu. Ci, którzy ją popierają, definiują ją jako poszanowanie odmienności. Z drugiej zaś strony uważają, że termin ten w wąskim znaczeniu jest bardziej użyteczny, gdyż nie implikuje fałszywej aprobaty nieakceptowanych postaw społecznych. Tolerancja jest historycznie zmienna. Współcześnie tolerancja jest szeroko uznana na całym świecie, ale bywa też kwestionowana i naruszana.
/żródło: Wikipedia/
Skoro wiemy już czym jest tolerancja to warto zadać sobie teraz pytanie: Czy jestem osobą tolerancyjną? Niedawno byłem świadkiem takiej o to sytuacji: Sobotni wieczór. Impreza w klubie. Przy jednym stoliku siedzi grupka młodych chłopaków (gejów). W pewnym momencie do tego klubu wchodzi chłopak. Na pierwszy rzut oka niczym nie wyróżniający się z gości w klubie. Tymczasem jeden z chłopaków siedzących przy stoliku dość donośnym głosem zwraca się do kolegów: "Patrzcie! Jaka przegięta ciota weszła!" I tu przeżyłem szok...Gdyby to był klub dla hetero i gdyby z tym hasłem wypalił jakiś heteroseksualista to jeszcze bym to jakoś przełknął...ale nie,  był to klub gejowski i powiedziała to osoba o której mógłbym powiedzieć to samo, że jest przegiętą ciotą. Pomyślałem sobie wtedy tak...Jakim prawem my geje żądamy tolerancji na ulicach w różnych marszach czy manifestacjach skoro tak naprawdę sami siebie nawzajem nie tolerujemy czy akceptujemy? Jak to jest, że osoby, które uważają się za bardzo oświecone, liberalne, "na czasie", tolerancyjne, to z tą tolerancją mają największy problem? 
Ktoś mi kiedyś powiedział, że wbrew pozorom środowisko gejowskie jest najbardziej fałszywe, obłudne, zakłamane i co gorsza nie tolerancyjne jakie może być! Pomyślałem sobie w tedy: ee tam..niemożliwe. Przecież to tylko osoby, które szukają miłości, akceptacji i tolerancji wśród najbliższych. No i w tym momencie troszkę muszę się z godzić z tą osobą. Pytanie z czego wynika taka postawa? Dlaczego osoby, które żądają tolerancji bardzo często nie tolerują innych? Nie chcę tutaj oczywiście generalizować, bo wiem, że nie wszyscy tacy są. Chcę tylko zwrócić uwagę na ten problem. Bo dla mnie to jest jednak problem, kiedy widzę taką żenującą scenę w klubie. Odpowiedż na te pytania nasuwa mi się jedna: Ktoś musiał kiedyś bardzo skrzywdzić te osoby swoim brakiem tolerancji i teraz próbują odpłacić się innym. Co więcej, dla nich to chyba też taki sposób na uleczenie swoich kompleksów. Szkoda tylko, że efekt jest odwrotny, bo ani nie uleczą się z kompleksów ani nie poprawią swojego samopoczucia na dłużej. Pogarszają jedynie nie tylko swoją sytuację ale również sytuację i obraz całego środowiska gejowskiego w społeczeństwie. A potem mają pretensje, że ludzie, których spotykają na ulicy są bardzo nietolerancyjni, bo ktoś na nich krzywo spojrzał...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz